piątek, 27 listopada 2015

Tak dawno tu nie zaglądałam, a czas leci nieubłaganie. Nasze życie się zmienia - a my z dnia na dzień kochamy siebie coraz bardziej. Wokół nas burze i niepokoje pośród których spokojnie wspieramy się o siebie krocząc naprzód. Tak bardzo go kocham, że już nie wiem jak to jest bez jego miłości, już nigdy więcej nie chcę tego wiedzieć. Ufam w miłość męża, widząc ją na każdym kroku, w każdym jego oddechu czy geście... Dwóch chłopców jest z nami coraz częściej - a ich matka wypiera się powziętego zobowiązania opieki nad dziećmi - jest to nasza nadzieja, że może los się odmieni?
Tymczasem ja nieśmiało marzę o wielkim brzuchu i nieprzespanych nocach, o bólach porodowych i maleństwie, które będzie ukoronowaniem naszej miłości... Czy może to już?