czwartek, 27 stycznia 2011

Once

Zakochałam się: wspaniały film, powalająca muzyka...






Once stworzony przez Johna Carney'a porusza prostotą i prawdziwością wyrazu, dotyka w najdelikatniejszy sposób uczuć ukrytych - tych, o których istnieniu sami czasem nie wiemy.
Prosta historia rozgrywająca się na ulicach Dublina, dwoje młodych, skrzywdzonych przez życie ludzi odnajduje w sobie nadzieję. Zaczynają wspólnie tworzyć muzykę odnajdując przy tym utracony sens. Mijają się w miłości nie potrafiąc siebie odnaleźć, spełniają marzenia, które marzeniami już nie są...
\

Historia jak wiele innych, jednak może ta jest wyjątkowa?

chłopiec i karton mleka

Opowiadał mi kiedyś, nie pamiętam już czy to było zimą czy w wakacje... Wracał z pracy, w promieniach zachodzącego słońca, uśmiechnięty, zadowolony z minionego dnia. Mały chłopiec, może ośmioletni, wyprzedził Go na jednej z ulic. Szedł raźnym, zdecydowanym krokiem - i nagle stało się... Nic znaczącego, ot tylko... Reklamówka, zwykła, foliowa - pękła. Zakupy rozsypały się po chodniku uciekając małemu we wszystkie możliwe strony. Rozbite mleko zakolorowało chodnik biało rozlewając się dookoła. Gorzkie łzy chłopca ściekały po policzkach, a przerażenie w jego oczach onieśmielało. Podszedł, zaczął zbierać ocalałe, rozweselić chłopca... "Mama będzie zła, będzie biła", zanosił się od płaczu. A On wyciągnął z portfela pieniądze, wręczył małemu i nakazał niezwłocznie wrócić do sklepu. Starczyło nie tylko na mleko, ale i na tonę słodyczy, które uszczęśliwiły malca.
Każdy poszedł w swoją stronę: jeden bezpieczny, drugi z poczuciem własnej dobroci i smutku, który wypełnia ten świat.

Przypomniana historia sprzed ponad roku, opowiadana była mi z pasją, z zastanowieniem. Między słowami kryła się refleksja: czyli ja jednak miałem dobre dzieciństwo i to spojrzenie w dal, kiedy tęskni się za czymś utraconym.


czwartek, 20 stycznia 2011

...

wytyczać ścieżki na nowo
zacznę
przysięgam
jeszcze tylko parę chwil
jeszcze tylko nie wiem kiedy
rutyna
nieustannie i wciąż to samo

czwartek, 13 stycznia 2011

pod kołdrą

wstac z łóżka jest tak ciężko
z każdym dniem coraz trudniej zebrac się w całośc
układanka niedokończona
elementy nieskładne
połamane puzzle
w innej czasoprzestrzeni zostawiłam czucie

błądzą myśli nieuporządkowane
szukając celu
nie mam czym oddychac
nurkuję zbyt głęboko
pożądam niemożliwego
wciąż snując tylko jedno marzenie
wspomnieniem te chwile gdy już sen trzymałam pod rękę
znudzona życiem dryfowałam w marzenia
schowana pod kołdrą pragnę nie wstawac
zamknięta w pokoju zapominam życia
zamykam oczy i widzę
siebie zupełnie gdzie indziej
gdzieś, gdzie nigdy nie dotrę

pod kołdrą schowana usiłuję życ na bakier
rzeczywistości uniknąc
z przymkniętymi powiekami
i misiem w ramionach

środa, 12 stycznia 2011

ogłoszenie matrymonialne

niech mnie ktoś w końcu przeleci!
ale nie tak po prostu
nie tak by zaliczyc i iśc dalej
nie bawią mnie przygody jednonocne
zbyt wiele już tego było

zaproś mnie na kawę
opowiadaj malując obrazy
stwórz bajkę przed moimi oczami
niech świat mieni się kolorem
nierozpoznawalnym
niech mogę dotknąc marzeń
niech zacznę śnic

rozkochaj całując
muskając mą szyję
gubiąc się w mych lokach

pozwól zapomniec o świecie
i zdobądź mój uśmiech
zdobywając ciało

niech znajdę przestrzeń nienamacalną
ukryta w bólu otworzę oczy
zapatrzona w Ciebie nikogo nie zechcę
tonąc w rozkoszy
szeptac będę do ucha
Ty jeden jedyny
nikt nigdy więcej
nikogo nie było
kochaj mnie całą
głaszcz moją skórę

jednym powietrzem
w słodkim uścisku
będziemy sobą
Ty we mnie
ja w Tobie
zapłonie ogień
roześmiani
spełnieni
zaśniemy
po to by tylko budzic się w sobie
wciąż, nieustannie
każdej nocy
i wciąż o poranku
a jeśli zechcesz
zrobię Ci kawę
byś do pracy biegnąc marzył jedynie o ustach
które sprowadzą spokój na Twą duszę
przyniosą rozkosz ciału
delikatnie
z przekąsem
będę się droczyc
doprowadzając Cię do furii
aż zechcesz mnie posiąśc
teraz
natychmiast
nie pytając o zgodę
zrobię dla Ciebie wszystko
o ile tylko zapragnę

poniedziałek, 10 stycznia 2011

bora bora

z dnia na dzień
z tygodnia na tydzień
coraz gorzej
już nie potrafię podnieśc się z łóżka
już nie potrafię życ
ja chyba nigdy się nie zmienię
czy zna ktoś może dobrego psychiatrę?
potrzebuję na już...
właściwie na wczoraj


a wczoraj był koncert:
pomieszanie z poplątaniem
mogłabym słuchac go bez końca
widowisko
przedstawienie
show z prawdziwego zdarzenia
Czesław Mozil

brakuje mi słów
w jakimkolwiek wydaniu
słownik może by się przydał?
wczoraj znów widziałam Piotrka
zdecydowanie brogans mi nie służy
właściwie nikt i nic nie jest wskazane

myślałam o wyspie
zagubionej na oceanie
gdzie stoją chatki budowane z trzciny
wprowadzając się dostajesz jedną...
takie to niewielkie
jakieś nie pozorne
przeszklona podłoga
chodząc po oceanie może zapomina się o życiu?
może nie...

wymarzone miejsce na zamieszczonej fotografii
nic ponad to
niczego więcej na dzisiaj nie chcę
i ten błękit
cisza na choryzącie
nie licząc morskiego szumu
który zaszumiałby wszystko
wszystkie bóle i smutki
te rany krwawiące
głowę, którą zarastają chwasty

i tak dalej
i już

sobota, 8 stycznia 2011

URODZINKI

STO LAT STO LAT
I WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
MALUTKAAAAA
:*

zapamietać, wbic sobie do głowy, i niech nikt tego nie czyta

chyba nigdy sobie nie wybaczę
taki błąd
no taki błąd!!!

a tak poważnie:
głupia byłam
nie doceniłam tego, co jest warte grzechu
co gorsze:
nigdy tego nie odzyskam

a dziś Go widziałam i jest mi źle
On dziwnie na mnie wpływa
gorzej niż Ten, którego (niby) pokochałam
nad stratą Piotrka ubolewam
zdając sobie sprawę, że wina jest moja i tylko moja
i niby dlaczego?
bo nie potrafiłam zapomnieć
błąd
największy błąd w moim życiu

powiedziałabym:wróć
ale to już niemożliwe
...

czwartek, 6 stycznia 2011

zgubione słowa

Siedząc w pokoju rozmyślam, o tym kim jestem i co robię. Wiecznie zagubiona, nieszczęśliwa nie potrafię odnaleźć sensu, brak mi celu i mocy by do niego dążyć. Mam pisać, że świat stracił barwy? Paleta wciąż stoi przede mną, tylko mi nie chce się malować.
Okrutna wobec siebie samej zamykam się przed ludźmi, uciekam przed spojrzeniami. Pytasz: co jest? A ja wciąż milczę - bo niby co mam powiedzieć?
Nie mówię, nie uśmiecham się, niczego już nie potrzebuję.
Czy jest mi źle?
Nie potrafię odpowiedzieć, już na żadne pytanie nie potrafię odpowiedzieć.
Patrząc w lustro nie odnajduję siebie.
Skrzywiony obraz kogoś znajomego.
Dawno po moich policzkach nie płynęły łzy...
Nie ma już kto ich zetrzeć.

hurt: nin/johnny cash




o dziurach w płocie

Kiedyś, dawno dawno temu ktoś mi bliski w liście przysłał mi opowieść. Takie to proste było i nieskomplikowane. Dziś przeglądając strony internetowe natknęłam się na nią - nie chcę jej więcej szukać.

"Marek nie miał łatwego charakteru.
     Jego ojciec dał mu pewnego dnia worek gwoździ i kazał wbijać w okalający ogród płot - każdy brak cierpliwości, każdą kłótnię miał dokumentować jeden gwóźdź w płocie.
     Pierwszego dnia wbił ich 37. W następnych tygodniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzień: odkrył, że łatwiej jest panować nad sobą niż wbijać gwoździe.
     Wreszcie nadszedł dzień, w którym nie wbił ani jednego. Poszedł więc do ojca i powiedział mu to. Wtedy ojciec kazał mu wyciągać z płotu jeden gwóźdź każdego dnia, w którym nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim.
     Mijały dni i w końcu Marek mógł powiedzieć: - Wyciągnąłem z płotu wszystkie gwoździe.
Wtedy ojciec zaprowadził go przed płot i rzekł:
     - Spójrz ile w płocie jest dziur. Płot nigdy już nie będzie taki, jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz, kiedy kogokolwiek i w jakikolwiek sposób obrażasz zostawiasz w nim ranę. Możesz wbić człowiekowi nóż, a potem go wyciągnąć, ale rana pozostanie. Nieważne, ile razy będziesz przepraszał, rana pozostanie; rana zadana słowem boli tak samo, jak rana fizyczna. Mów więc ludziom miłe rzeczy, uśmiechaj się zamiast martwić i denerwować, nie narzekaj, nie patrz na wroga wilkiem, a jeśli to możliwe postaraj się zrobić coś, co wywoła choć niewielki uśmiech na jego twarzy. Wiem, to nie jest łatwe, ale nikt nie mówi, że życie jest usłane różami i nie wymaga od nas żadnego wysiłku"


oj takie tam - bajanie
:)

środa, 5 stycznia 2011

stając się niewidzialną

jestem sobie
trwam
i nawet tego mi się nie chce
Peran zaprasza na piwo
Dawid pyta czy to aby mój numer
Damian zaproszony na herbatę próbował zostac do śniadania

a ja udaję, że mnie nie ma
ukrywam się we własnym domu
ciekawe kiedy mi przejdzie
i kiedy nareszcie zacznę życ
wyrzuty sumienia gryzą nieustannie
bo jak mam tłumaczyc mój stan?
życ mi się nie chce: tzn. uczestniczyc w życiu
zwał jak zwał
potrzebuje siebie i mojego uśmiechu

Tomek by mi się przydał...
kolega z pracy:
lubiłam go słuchac
pięknie opowiadał
widział nie patrząc
równie odległy i zawsze sam
zawsze w tłumie
pomógł mi jak nikt wczesniej
sam o tym nie wiedząc
nie słowami
tym jaki był
tym co zrobił w mojej głowie
pozwolił zapomniec
nauczył nie czuc
bo udowodnił, że mogę trwac bez "Niego"
(tego mojego, za którym tęskniąc nieustannie łzy wylewam)
nie zapomniałam
ale i nie tęsknię

szkoda, że Tomka już nie ma
oj takie tam...

wtorek, 4 stycznia 2011

pararara

pararara
pararara
pararara
i leci muzyka ponad chmurami
wysoko
gdzieś między gwiazdami
ukryta za zaspą śnie marzeniami
widzę kraje dalekie
i ludzi śpiewających nieznaną mi melodię
gdzieś pomiędzy drzewami
gdzieś tam
gdzie mnie nie ma...

bez tytułu

wrócilam
Poznań zaśnieżony
a mi się wcale nie chce tu być

ukryję się w sobie
może nikt nie zauważy, że jednak jestem
nieokiełznana
i znów jakaś pogubiona
straciłam słowa
ukryłam myśli
udaję, że śpię