Oczywiście jest naturalnym, że z wizyt się cieszymy - a każdego, kto tu zawita witamy z otwartymi ramionami rozkoszując się ich obecnością.
wtorek, 29 września 2009
defragmentacja woli
Oczywiście jest naturalnym, że z wizyt się cieszymy - a każdego, kto tu zawita witamy z otwartymi ramionami rozkoszując się ich obecnością.
niedziela, 27 września 2009
moje... ulubione...
Bóg jest dopóki patrzy dopóki ma oczy
Kawki już śpią w gałęziach i mrok już się mroczy
Kot śpi z ogonem w pysku na kaloryferze
Głęboko w mokrych liściach śpią półżywe jeże
Bóg zasnął ale patrzą Jego wieczne oczy
Śni się szarym wiewiórkom i mrok już się mroczy
Świat śpi śnią go wiewiórki chore kawki jeże
Wiewiórki kawki Boga wiecznego żołnierze
Kot porusza się we śnie - ogon w pysku trzyma
Śni Boga - Bóg ma postać Dobrego Olbrzyma
I Bogu - także Jemu! - śni się ogon koci
Ogon który tam we śnie tuż przy Bogu psoci
Głęboko w liściach mroczność budzi się i rusza
Jeż półmartwy w swą podróż ostatnią wyrusza
Na jabłonce tam właśnie gdzie wisi słonina
Śpią dwie kawki i chory gawron biedaczyna
O istnienie! o jakie to brzydkie straszydło!
Gawron śpi - krwawi jemu ułamane skrzydło
Jedno oko zamyka a drugie otwiera
Patrzy Bóg i śni o nas albo też umiera
Kiedy grudzień śnieg ciska pomiędzy gawrony
Pomiędzy smierć i życie - i świat jest uśpiony
Patrzy mrok i widzialna - mroczność w mroku leży
I w kompoście jeż chodzi wśród zgniłych obierzyn
Patrzą na nas otwarte oczy Boga
Jest sen - i jeśli wejdziesz - to we śnie jest droga
mój czas zużyty
A dziś? Pobudka 6.30, uczelnia, trzy wykłady i dom. Wieczorem film z Damianem, a za chwilę będzie tu Hania. Czas dla siebie? Ograniczony do koniecznego minimum. Wrażenia z wykładów? Niestety dziś nic ciekawego... Pani profesor o radykalnych poglądach szerząca nieaktualną wiedzę dotyczącą "współczesnej" rzeczywistości. Na domiar złego powiązana z moim życiem bolesnymi wspomnieniami ubiegłego roku, które kiedyś wydawały się cudowne. Następnie "Prawo karne i penitencjarne", które okazało się równie nudne jak "Socjologia resocjalizacyjna". Czy głoszę herezję? Możliwe. To jednak w skrócie opisane wrażenia z moich dzisiejszych zajęć. Pamiętać należy, że oceny zawsze są subiektywne i nie należy ich przyjmować bezkrytycznie. A nuż znajdzie się osoba - młoda, inteligentna, łaknąca wiedzy, zainteresowana właśnie tą tematyką zajęć?
piątek, 25 września 2009
naukę czas zacząć i inne przemyślenia
Zagadnienie z innej bajki: Czy można przewidzieć reakcję człowieka w sytuacji ekstremalnej, nagłej, nieoczekiwanej? Tam, gdzie w grę wchodzą emocje, uczucia, lęki? Myślę, że nawet z pozoru identyczne zdarzenia diametralnie się od siebie różnią. Jest tyle czynników mających wpływ na nasze aktualne samopoczucie, na koncentrację, szybkość reakcji, kontrolę emocji. Czasem ludzie nie podejmują żadnej akcji, działania. Czasem uciekają wewnątrz własnej osobowości, zamykają umysł na jakiekolwiek bodźce - a w ich oczach pojawia się obłęd. Może tak jest lepiej? Może łatwiej?
Warto czasem spróbować i stawić czoło przeciwnością, czasem warto nawet walczyć - zaciekle i nieugięcie. Ale czasem też trzeba się poddać, usunąć w cień, zapomnieć. Czy wtedy jest to już porażką? Czy tylko wyborem, tym niosącym mniejsze zło... Mniej niszczącym, paraliżującym i unicestwiającym wszelkie uczucia.
Każdy chyba sam musi podejmować takie decyzje - co zrobić, w którą stronę pójść - z tym, że nie zawsze jest na to czas. Patrząc w oczy osobie najbliższej wypowiadasz słowa, które ją ranią. Masz pełną świadomość tego, co robisz - wiesz również, co Cię ku temu popycha. Skąd pewność, że będzie czas i sposobność by to odwołać, przeprosić - lub choćby wyjaśnić. Żyjmy tym, co jest TU i TERAZ. Kochajmy TYCH, którzy NAS OTACZAJĄ. Nie żałujmy nigdy tego, co JEST, BYŁO lub BĘDZIE. Życie należy tylko do Nas - do Ciebie, mnie i każdego, kto myśli, kocha i czuje - kto JEST! Bo niektórych już nie ma - przynajmniej nie tak blisko, jak tego pragniemy.
To był chyba post z przesłaniem. Innym razem rozwinę ten wątek - dziś już może niekoniecznie... Dziękuję Panu, który mnie natchnął - mimo, iż nieświadomie.
poniedziałek, 21 września 2009
tęskota + zmęczenie = ???
Jarosław Marek Rymkiewicz
Stary kapelusz, plecak, wiatr, nocny wędrowiec
Stary kapelusz plecak wiatr i wędrowanie
Może tędy do Boga ktoś z nas się dostanie
Tędy przez krzaki jeżyn podmiejskie śmietniska
Jeśli Bóg tutaj chodzi to nas widzi z bliska
Tędy obok kolejki w chwastach po nasypie
Tam gdzie spóźniona jesień czarne liście sypie
Czy widzisz – przy mnie idą koty jeż półżywy
Sucha jabłoń klon ścięty złamane pokrzywy
Dwie kawki pogubione klon ścięty za młodu
I jeszcze coś co żyło w ciemnościach ogrodu
Z kotów Żółtek umarły oraz Psotka żywa
I Figiel ten co Żółtka żałośnie przyzywa
Tam na prawo mieszkają Małgosia i Ania
Bóg gdzieś jest ale wielka chmura go zasłania
Idą także migdałek trzy brzózki schorzałe
Stara sosna i wrzosy choć to dzieci małe
Kwacze Żółtek i Figiel bo głos mają kaczy
Biegną przodem kto pierwszy z nich Boga zobaczy
Przez wiadukt i na lewo przy dziurawym płocie
Suchy jaśmin sosenki jedno widmo kocie
Idę z nimi coś sobie nucę z Zaratustry
Chmury wiszą na niebie jak skrwawione chusty
Nie wiemy czy Bóg blisko czy daleko mieszka
I gdzie – czy to do Boga prowadzi ta ścieżka
Przez jesień mego życia idziemy pomału
To co z życia zostanie będzie do podziału
To co niosę na rękach to jest kocię młode
Mała gwiazdka nam wróży przyjemną pogodę
niedziela, 20 września 2009
ponarzekać troszku by za dobrze nie było
Wkrótce zostanę świadkiem na ślubie kogoś bardzo mi bliskiego. Cieszę się!
A ten obraz zrobił dziś na mnie ogromne wrażenie:
"Dante and Virgil in Hell"
przekrój myślowy mojego umysłu :P
Stawiam przed sobą cele i powoli, krok za krokiem, zdobywam je.
Teraz jestem sama - czytam, słucham muzyki, delektuje się przestrzenią, która mnie otacza. W subtelny sposób wtapiam się w nią - jestem moim życiem, steruję nim i panuję nad rzeczywistością, w której żyję. Chaos nie zniknął - ale on przecież jest we mnie, zawsze będzie. Lubię ten czas, który gna nieprzerwanie, nie oglądając się za siebie. Lubię tych ludzi, którzy są blisko - kocham ich, są cząstką mnie, moim życiem, wytchnieniem, ostoją.
Dom - tam na mnie czekają, tam jest dobrze. Jak można pragnąć unicestwienia, gdy jest tak wiele do zrobienia? Gdy wokół jest tylu ludzi godnych kochania, godnych szacunku? Jak mogłabym odebrać sobie to wszystko?
Dziś bilard - ja, Kamil, Sław i moja Paulinka. Oczywiście nie umiem grać... Ale zawsze wbijam po dwie kule - kolor i biel. Zabawa jest przednia... Kamil pokazał mi uroki tej ekskluzywnej rozrywki - i spodobała mi się niezmiernie.
Na obiad kurczak w kary - Paulina gotuje - PYCHA!!! Zapraszam wszystkich chętnych - ze sobą zabrać należy:
* pierś kurczaka (2 płaty)
* śmietanę (18% - gęsta)
* curry (dużo!!!!)
resztę mamy...
Nie zapominać o uśmiechu.
A kolację wczoraj zrobił Damian - pyszna jajecznica z pomidorami, cebulką, czosnkiem.... Mi to jest dobrze w życiu - i na co tu narzekać?
Jesień - mówiłam - jest piękna, szczęśliwa, zaskakująca. Liście zamieniają się w złote dywany, wiat smaga twarze zamyślone, nieobecne, obce - i tyle jest do zrobienia, tyle się zmienia. Czas zamienia się w myśli, chwile, wracają wspomnienia. Jesień miniona pełna była miłości, uczucia, które nie minie. Owszem - zmieniło się, odeszło, nadszedł czas aby zapomnieć - jednak nigdy nie minie. Ubiegły rok wiele mnie nauczył - a do Ciebie? Tęsknie, nadal, mimo wszystko.
Koniec, ale aby tak nie kończyć napiszę jeszcze, że dobrze mi ostatnio. Moje oczy dawno już straciły blask, ale dusza jest spokojna - tyle, na ile umie. Kocham, kocham Was wszystkich przyjaciele moi - za to, że jesteście, że nie jestem sama. Tyle jest osób, które nie chcą pozwolić mi zamknąć się w mojej pustelni, zamknąć serce w lochu pozbawionym światła. Dzięki Nim mogę żyć, dzięki Nim umiem - i dla Nich chcę.
sobotnio
Dzień spędziłam na uczelni i wytrwale siedziałam na wszystkich wykładach. Do serca przypadła mi etyka - literatura podana jako obowiązkowa warta polecenia. Czy nazwisko Bauman lub Kołakowski mówią same za siebie? Pierwsza praca zaliczeniowa zadana - napisać ją muszę do końca semestru - brak jeszcze tylko planu działania....
Dość. Dobranoc.
niedziela, 13 września 2009
Powroty
Wsiadłam do pociągu we mgle pierwszego jesiennego deszczu, wśród dzwięków muzyki czytałam i ogarneła mnie melancholia. Wiem już czemu tak rzadko jeżdżę do domu, za którym ostatnio tak tęsknie - jest coś, czego nie lubię. Nie lubię wracać do miasta, gdzie nikt na mnie nie czeka. Stacja choć pełna ludzi - dla mnie jest pusta. Ściany mojego pokoju są smutne, muzyka należy tylko do mnie - podobnie jak przestrzeń, która mnie otacza. Nikt tu na mnie nie czeka, nikt nie tęskni, nie wita...
piątek, 11 września 2009
Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział:
- Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.
Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła:
- Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają - odpowiedział starszy anioł - Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam. W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.
Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą...
Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę...zostawiając piękne ślady w naszych sercach... i nigdy nie będziemy dokładnie tacy sami bo zawarliśmy nowe przyjaźnie.
Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą. Dziś jest darem.
Wakacje mimo wszystko ciekawe - temat przewodni: mój pierwszy w życiu romans. Teraz czekam na kolejne przygody - na to, co czas podaruje mi w prezencie. Dziś spokojnie, cicho, nastrojowo. Siedzimy i słuchamy muzyki. Decyzja zapadła 00.02 - rano DOM - nareszcie. Żywię nieśmiałą nadzieję, że ucieszą się z mojego przyjazdu.
Mam prezent dla mojego Adaśka - w zamian za wymarzony, upragniony i z niecierpliwością wyczekiwany tatuaż - kupiłam bratu sprzęt sportowy, potocznie zwany łyżworolkami. Radość powinna być ogromna, natychmiastowa, wszechogarniająca - przynajmniej ze strony brata mego ukochanego. Niestety obawiam się o reakcję rodziców, ze szczególnym uwzględnieniem mamy. Jedna z rozmów przeprowadzonych za pomocą urządzenia bezprzewodowego dotyczyła treści moralizujących, mających na celu objaśnienie mi za pomocą persfazji werbajnej bezpodstawność dokonania takiego własnie zakupu :)
A teraz własnie kończe - przynajmniej na jakiś czas.
Dobranoc.
A może dzień dobry!
czwartek, 10 września 2009
poniedziałek, 7 września 2009
pobudka
kawa
śniadanie
wycieczka do ośrodka szkolenia kierowców
spacer po Red Black White
kawa
książka
praca
piwo
zakupy
kolacja
likier
film
Dzień minął - i co ja takiego zrobiłam? Niestety nic kreatywnego.
Z niecierpliwością czekam na październik - zapach jesiennego, chłodnego już powietrza, blask słońca odbijający się od tafil jeziora sołackiego, knajpy wypełnione młodocianymi studentami siedzącymi spokojnie popijając piwo wśród kłębów dymu tytoniowego, uczelnie tętniące gwarem ludzi młodych, teoretycznie tylko łaknących wiedzy, akademik - do którego wraca się jedynie po to, aby czasem się przespać.... Tyle tych jesiennych smutków i radości, tyle rzeczy do zrobienia, tyle przydód do przeżycia. Czy już wspominałam, że uwielbiam jesień? Szara, bura, smutna, skropiona deszczem i opatulona wiatrem. Zabawne przystanki, stłoczone ludki w grubych kurtkach i ciepłych czapach - i te panie, które mimo wszystko chodzą rozebrane.
Jesień. Czuję, że nadciąga, że już jest tuż - tak namacalnie blisko, iż czuję jej zapach, delikatny powiew wiatru na twarzy, chłód kolejnych nocy. Już prawie mogę ją dotknąć - ale wciąż jej nie ma.
Czekam.