niedziela, 24 kwietnia 2011

ani żadnej rzeczy, która jego jest

Pragnienia...

Warte sa tylko tyle, co droga do celu

nie pożądaj żony bliźniego swego

Nie znasz mnie, a całujesz... Mówisz przyjaźń - myślisz seks.
A mi mówi, że kocha - że nie potrafi żyć bez Ciebie.
I jak mam zostać skoro cierpimy troje?

nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu

Czasami zdaza mi sie klamac
Mowiac nieprawde nie o sobie samym
Ale o kims innym

Szczerze wtedy Go nienawidze

nie kradnij

Moja nadzieja
Gdzie jest moja nadzieja?
Moze pod stolem
Napewno tam ja schowalam...

nie cudzołóż

Pijani, nieprzytomni, spleceni w uścisku. Jak jedno ciało pozbawione tlenu, niepotrafiące żyć...

Czy potrafisz wyobrazić sobie...
Czy pamiętasz...
Czy tęsknisz czasami...

Kochaj mnie, jak kiedyś, jak teraz, jak zawsze - bo nigdy nie będziesz mój.

nie zabijaj

Szeptem ani dotykiem
Niech oczy patrzace w przestrzen nie beda puste
Lzy zgasly w plomieniach gniewu
A nadzieja przepadla

czcij ojca swego i matkę swoją

Od tak dawna milczysz, zapomniałaś o mnie? Czy naprawdę nie chcesz mnie już znać?

Niektóre decyzje bolą - mimo, że nie powinny a drogi bywają bardziej kamieniste niż ktokolwiek może to pojąć. Słyszałam łzy, które cicho płynęły Ci po twarzy... Łzy rozczarowania - przekleństwo, które sama wydałaś na świat.

pamiętaj abyś dzien święty święcił

Zaspana, w promieniach wschodzącego słońca modlę się o lepszy dzień. O dzień dobry, z odrobiną uśmiechu wśród zabieganych ludzi.

Z filiżanką kawy na parapecie, gdzieś gdzie boga nie ma - czuję, że jest. Budzący się dzień czasem może natchnąć do życia...

nie będziesz wzywał imienia pana boga twego nadaremno

Krzycz!
Bo Twego krzyku tylko pragnę...

Nie zapominaj - czas minął, nie wróci choćbyś nawet tego pragnął.

nie będziesz miał bogów cudzych przede mną

Jak jedno życie, tak Ciebie Jednego posiadam - nikt nigdy nie zagościł we mnie na dłużej. Dłużej niż chwila - jeden oddech, który dzielimy na pół.

wielkanocnie

Swieta sie zblizaja, wiec zycze wszystkiego najlepszego.
A jutro prezent, ode mnie dla mnie i wszystkich, ktorzy nieuchwytnie czytaja.

sobota, 16 kwietnia 2011

sen o Czesiu

Miałam sen. Dziwny był to sen, ale mi się podobał.
Miałam wyjechać, noc nie przespana, czekająca na odlot.
Akademik (niewyobrażalny) - szklana kopuła z kilkoma piętrami - a w środku każdy z pokoi jak osobne mieszkanie, dom jednorodzinny... alejki między nimi, zieleniejące ławki i światło... Promienie zachodzącego słońca czerwienią odbijające się w okiennych lustrach, migotliwie i ciepło okalające ciszą okryte alejki.
Gdzieś muzyka i śmiechy, zabawa kwitnie na całego - a ja z nimi: tymi co w domu najbliżsi są dla mnie.
Zawędrowałam, odprowadzając wujka (co nie wiem dlaczego i skąd w śnie moim się znalazł) uliczką ciemną, już w nocy schowaną, do tamy jakiejś nieznanej. Szum wody i krople deszczu a buty w błocie...
Wróciłam, szukając zabawy - lecz cisza w dormitorium naszym nastała. Domy jednakowe, jeden przy drugim - spały niewzruszenie, nie odpowiadając na moje prośby.
I spotkałam Czesia, co muzykę tworzy. Ciągnie mnie za rękę, szepcze czułe słówka... Próbuje tłumaczyć: zrobiło się późno, a ja bez biletu, mój portfel zgubiony, nie wiem gdzie ich szukać, a samolot nie będzie czekał. Przytulam się do niego, on się uśmiecha i sen się kończy, ucieka z mej głowy.
Dziwne przebudzenie: nazbyt realne - ciepło i bliskość, czyli to, za czym tęsknię...



Bo podobno warto zacząć Wszystko od nowa
Zaczełam
Setki razy
I nic nigdy z tego nie wyszło

A co mi szkodzi zaczne jeszcze raz
Inne zycie
Z innymi ludzmi
W zupelnie innym miejscu...

Wolno mi
Cokolwiek tylko zechce
I przysiega
Osiagne to, czego pragne
I wiem
Nigdy nie bede szczesliwa

Bo jestem nikim innym
Jak tylko soba

Nie chce
I nie potrafie
Byc
Inna
Nigdy nie bylam
Wiec jak smialabym sie zmienic?

piątek, 15 kwietnia 2011

na wygnaniu

Zaginęłam w podróży...
Wyjechałam - odpocząć i zapomnieć na chwilę o uciążliwości codziennej, o smutkach i problemach kłębiących się w głowie. Nieopanowanie...

Wysprzątałam życie pozostawiając niewiele. Z oddali spoglądam, ale już bez sentymentu. Nadzieja na przyszłość? Już w nią nie wierzę... Czeka mnie wiele pracy.

Uzupełniam plan próbując poskładać jakąś całość.
Cele - tylko do osiągnięcia.