wtorek, 16 lutego 2010

wynurzenia dnia dzisiejszego

Dzień wesoły, szalony, pracowity... Pół dnia byłam na zajęciach, potem piwo z ludźmi z grupy i jakoś tak wesoło było i żartów dużo i śmiechów takich jakiś różnorodnych... Z tym tylko, że dzień wczorajszy zbyt wieloma łzami skropiony i snów koszmarnych zbyt wiele było... Choć ja w tej złudnej i niesamowitej krainie sennej pozostać bym mogła z Tym jednym, co Go tak kochałam podobno... I nowej rzeczy się dziś o sobie dowiedziałam - od przyjaciela Pana takiego o którym tak wiele w tym blogu... że ja niby Jego [byłam, jestem i pozostanę (czemu tylko On tak nie myśli...)]!!!

A tak poza tym? Właściwie nic ciekawego... Głębsze wynurzenia nie w tym czasie, nie w tym miejscu...

Teraz z Paulinką i Sławkiem sobie siedzę po obfitej kolacji i z uśmiechem na twarzy. I tyle już na dzisiaj chyba starczy bo więcej pisać mi się nie chce... I tak nikt przecież tego nie czyta. I dobrze - moje jest to wszystko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz