środa, 11 maja 2011

po zmroku

Noc tuli w ramionach wszystkie zmęczone dusze - te, które za dnia wciąż biegnąc wiecznie są spóźnione, którym czas szumi w uszach krzycząc, że jest go za mało!
Ja, ukryta w pościeli nasłuchuję nocy, jej smutnej ciszy i grającego milczenia. Przytulona do misia, którego przy mnie nie ma uśmiecham się w zachwycie - nad światem, nad życiem i trochę nad sobą. Bywa to dla mnie niepojęte...

W szkole spokojnie - niczego nowego nie widzę, ale jestem zmuszona mówić - co dobre jest i złe czasami. Pokonam nieśmiałość, która głęboko we mnie wrosła i przekonam się może, że jednak coś potrafię. Niewiele oczywiście, ale a nóż wystarczająco.

Siłownia fantastyczna - choć pierwszy dzień spędziłam w saunie grzejąc i ziębiąc się na przemian. Wiem już ile ważę i jaki procent tłuszczu mieści moje ciało. Cel do osiągnięcia wyznaczyła pani trener - a ja go osiągnę (prawdopodobnie wciągu miesiąca). Jutro druga lekcja, a plan ma być przygotowany - oby na papierze, bo mogę go nie spamiętać...

1 komentarz: