środa, 27 lipca 2011

gruźlicznie i szpital

Dziwny ten dzisiejszy dzień, jak nie dzień zupełnie. Jak się chodzi spać o szóstej rano to nie dziwne, że pobudka o dwunastej wydaje się karą... Tymczasem dzień stracony się wydaje jeśli w połowie się go prześpi.

Wakacje kolorują się jeszcze ciekawsze niż przewidywałam - dziadek mi do szpitala na urlop wyjechał, więc i ja Koszalin odwiedzę mimochodem. Strach się bać, co ja tam zastanę: oddział przeciwgruźliczny - więc nie wiem, czy mnie wpuszczą...

W światach możliwych może bywa inaczej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz