Chwilowo nie mam internetu, więc robię notatki własnoręcznie - przy najbliższej okazji przepiszę to (lub nie). Właśnie siedzę w pociągu - jest dopiero 14.20 - a ja już nie mam sił by dalej funkcjonować. Czekam na odjazd...
Wczoraj mała przygoda - środek lokomocji, którym ostatnio często się poruszam - odmówił posłuszeństwa... Mała awaria pozwoliła na to, bym przejechała się wyładowanym po brzegi pociągiem pospiesznym. Jeśli chodzi o godzinę powrotu do domu - była do przyjęcia. Czekałam w "Szamoni" 30 min, natomiast różnica przejazdu wynosiła 10 min.
Uwaga z wczorajszego przejazdu: są jeszcze normalni nauczyciele! Trzy panie (polski, angielski, matematyka) wracały po weekendzie z gór popijając (na zmianę) wódkę z colą i pilsnera. Aby uatrakcyjnić czas podruży podśpiewywały harcerskie hity i przeboje tegorocznego lata (choć trudno mi określić, czy przeboje to rzeczywiście były). Wrażenie pozytywne i pełne nadzieji spojrzenie na przyszłość. Choć panie do grona zacnych studentów nie należały, to miło było popatrzeć jak bawi się starsze pokolenie. A tak bardzo starsze to też niekoniecznie, bo o jedną tylko dekadę.
Kilka uwag na temat przyjaźni chciałabym również dziś zamieścić. Wiem, że sesja to czas trudny i obfitujący w niespodzianki - poznaje się wykładowców i nawet nazwy przedmiotów w głowach się utrwalają (choć ja wszystkich nie pamiętam). Uczyć też się podobno trzeba i zaliczać i przyswajać nader abstrakcyjne rzeczy ( pojęcia, nazwy, definicje, teorie itd. itd.). Jednak o innych sprawach również należy pamiętać .
A zatem:
1. Choć raz w tygodniu wysłać smsa - potwierdzić istnienie i dalsze funkcjonowanie na tym ziemskim padole.
2. Chwalić się sukcesami studenckimi - że egzamin np. zaliczony czy frekfencja na zajęciach 20% przekracza.
3. Zapytać czasem "co słychać?" - bo przecież wszystko się zmienia (choć u mnie może niekoniecznie).
4. Umówić się kiedyś na kawę (herbatę, lody, spacer, wycieczkę rowerową - ekstremalnie: piwo lub wypad nad jezioro).
Ad.4 mam wolny weekend (TO JEST PRPOZYCJA!!!!)
kontaktować się proszę telefonicznie :)
To będzie takie najważniejsze... Jeśli coś wymyślę dalej - z pewnością zamieszczę.
Z moich sukcesów studenckich - zaliczenie ustnego u Melosika na 5 (choć nie wiem czy to sukces) , zorganizowanie praktyk w poprawczaku, zaplanowana kawa z dr. medycyny Jackiem Łuczaniem. Jeśli chodzi o porażki to zdecydowanie konieczność spotkania indywidualnego z dr. od diagnostyki w celu oddania pracy zaliczeniowej - termin upłynął ostatniego maja... UMIE KTOŚ ZROBIĆ DIAGNOZĘ PEDAGOGICZNĄ?!?! Bo ja nie...
Co jeszcze? BRAK PRACY BRAK MIESZKANIA BRAK PERSPEKTYW (seksu też brak :() A wracając do studiów - to chyba na tyle.
Plany na przyszłość - mieć już to wszystko "z głowy"
Marzenia? ZDAĆ!!!!
Do środy dużo, dużo, dużo pracy. Coś czuję, że zarwę którąś nockę - i co dziwne, wcale nie spędze jej w knajpie.
Jeszcze na końcu kartki dopisałam "Będe dumna jeśli to przepiszę" - i jestem!!! Za wszystkie literówki gorąco przepraszam i mam nadzieje,że lektura się podobała. Żarty się dziś trochę mnie trzymają. Teraz już muszę kończyć, bo czuję na plecach zimne spojrzenie pani z biblioteki. Chyba nie do końca jest przekonana, że piszę wypracowanie... Wypracowanie to może i to nie jest, ale z pewnością pewnego rodzaju artykół!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz