środa, 19 października 2011

czerwonym atramentem

Rozczulam się nad sobą, wspominam minione... Chwile, których nie da się zawrócić, które przeciekają przez palce. Obłąkane myśli potrzebują łez - całe morze łez... W ignorancji świata unieszczęśliwiam siebie.

Muzyka milczy na rozstaju dróg - a obie zamglone chmurnie nie dają wskazówek. Tęsknię za bólem i smutkiem,  za uśmiechem minionym na cichej uliczce, za filiżanką gorącej czekolady. Za śniegiem rozpływającym się między palcami i zieloną czapką, której nie nosiłam. Za tym maleńkim światem, który mimo woli stworzyłam... Mimo obojętności kochałam. Ten dziwny świat nie dający oddychać, nie pozwalający żyć...

Ale czy to jego wina? Wymalowany na gazecie, na skrawku papieru rozpadał się w rękach. Krwawił czerwonymi łzami ściekającymi po nadgarstkach, po moich nadgarstkach...

Puste korytarze wabiły muzyką - z zamkniętych pokoi, do których wystarczyło zapukać wydobywał się dźwięk, kusząco-ponętny o zapachu grzanego wina. Uderzenia gitary po drugiej stronie, na końcu któregoś korytarza, śpiew dudniący w uszach... Było tak wspaniale, było tak źle.

Pamiętam gorzkie łzy - rzekę której nie potrafiłam zatrzymać, której nigdy nie powiedziałam stop. Pamiętam podłogę obsypaną kolorowym szkłem. Dziewczynę w pustym pokoju, w którym nie było już niczego. Płakała cała nie potrafiąc się poruszyć na czerwonym parapecie. Wpatrzona w dal próbowała zrozumieć, pojąc co straciła. Gdybym mogła odwrócić czas czy mogłabym jej pomóc? Czy podjełabym jakąś decyzje? Czy zatrzymałabym czas? Czy zabiłabym serce, które jeszcze w niej biło?
Czerwone strugi zakolorowały skórę kreśląc zgodnie z uderzeniami serca. Minuty ciągnące się w nieskończoność, noc która nigdy nie miała końca. I przeczucie, że już nigdy nic się nie zmieni - że tak było i będzie, a tylko kolejne blizny upamiętnia przeszłość. Serce, któremu tylko wydawało się że żyje - i dziewczyna, której już nie ma...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz