środa, 2 grudnia 2009

tożsamość

Jest 13.48 - wstałam jakąś godzinę temu, nie poszłam na zajęcia, źle się czuję i kręci mi się w głowie. Najchętniej skoczyłabym z okna lub przyjęła dużą dawkę tabletek uspokajających aby mieć wreszcie spokój sama ze sobą. Dręczę się i niestety innych przy okazji. Smutne jest to wszystko, właściwie ja jestem smutna.

Paulina czyta książkę, ja powinnam się uczyć, ale literki rozjeżdżają mi się przed oczami... Wieczorem jestem umówiona z Marleną, potem przyjdzie Wiaczesław - a mi się nic nie chce. Czytałam ostatnio Tożsamość Baumana, jeszcze nie skończyłam, ale polecam. Poszukiwanie własnej osobowości, pytania dotyczące przynależności mentalnej, etnicznej, narodowościowej. Tak łatwo jest się czasem pogubić... Nikt z nas nie zastanawia się nad tym do jakich grup społecznych należy - to jest samoistne i naturalne, że w czymś tam uczestniczymy. Problem pojawia się wówczas, gdy grupa nas wykluczy, odepchnie, przestanie akceptować. Wyraźne przykłady tego typu wyobcowania możemy znaleźć choćby w podstawówce. W każdej klasie znajdzie się dziecko lub dwoje, które na przerwach nie bawi się z innymi. Stoi gdzieś z boku, niewidoczne, unikające wzroku innych, czyta książkę lub obserwuje otaczający go świat. Zastanawia się czemu dzieci go nie lubią, czemu odrzucają. W domu, z rodzicami jest dobrze, jest ważne - a tu? Nie potrafi się odnaleźć, trwa w milczeniu czekając powrotu do domu. Owszem - czasem dzieci same rezygnują z rówieśników, wolą zająć się sobą i własnymi problemami. Jednak przeważnie to grupa wybiera ofiarę, izoluje ją, dręczy. Wiele nie trzeba aby stać się "Innym", wystarczy nie spełniać postawionych oczekiwań społecznych, wyróżniać się, odstawać. Choć minimalne różnice w środowisku szkolnym stanowią problem nie do rozwiązania. Zbyt bujna wyobraźnia, niemodne ubrania, odmienne zainteresowania niż ogólnie przyjęte. Ile jest takich dzieci, które w starszym wieku nawet nie chcą wspomnieniami wracać do okresu szkoły podstawowej? A przecież okres dorastania i tworzące się wtedy relacje rzutują na całe życie. Brak umiejętności budowania kontaktów, zależności staje się granicą niemożliwą do pokonania. Czy takie dziecko traci swoją tożsamość? Nie wiem - ale z pewnością przestaję utożsamiać się z grupą, buduję własny system zależności, często odcięty od szeroko pojmowanych norm społecznych czy tzw. dobra społecznego. Dumni rodzice twierdzą, że jest indywidualistą wytyczającym nowe ścieżki myślowe, a on sam uważa się za dziwoląga, który nie powinien istnieć. Fajnie, że takie dzieciaki mimo wszystko potrafią (już w okresie dorosłym) choć sprawiać pozory normalności - chociaż nie wszyscy. To oni (moim zdaniem) są najlepszymi przyjaciółmi gotowymi poświęcić siebie dla dobra ukochanej osoby (bo skoro już ktoś ich akceptuje, to nie chcą tego tracić).
Pamiętajmy, że ludzie mimo wszystko są stworzeniami stadnymi - potrzebują akceptacji, miłości, zrozumienia. Brak tych "przywilejów" w dzieciństwie objawia się wzmożoną potrzebą akceptacji w życiu dorosłym. Z tym tylko, że to nie grupa ma nas akceptować, a wybitna jednostka, którą szanujemy, podziwiamy, czcimy.
Nie o tym dosłownie pisał Bauman, ale to jest z pewnością jeden z wymiarów utraty tożsamości, pogubienia się w otaczającym świecie i skazania na samotność, izolację czy jak inaczej to nazwać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz