czwartek, 10 grudnia 2009

minoga

Przeraźliwy ból głowy, otaczający mnie półmrok i cisza - wszystko współgra ze sobą pozwalając spokojnie zanurzyć się w rozmyślaniach. Nieustannie i wciąż myśli krążą wokół jednego tematu, wspomnienia, którego nie potrafię się wyzbyć. Jedyną drogą ucieczki są porywające ćwiczenia, zajęcie się czymkolwiek, co tylko może oderwać myśli od tego smutku.

Wieczór zamierzamy spędzić w kinie. "My" to znaczy Paulina, Sławek i ja - może pójdzie z nami też Wiacze - zobaczymy.
Po zajęciach z przyrody poszliśmy do Minogi, na piwo. Klimat nieopisany, jak w starej, dobrej kawiarni. Może tylko trochę mało światła... W tym miejscu najbardziej odpowiada mi przestrzeń, duże pomieszczenie plastycznie poddające się każdej inwencji twórczej. W czymś takim mogłabym mieszkać, nieograniczona ścianami, meblami i wszelkimi gratami. Puste, piękne ściany, nie pokryte nawet farbą - cegła w kolorze czerwieni i duże, jasne okna. Zakręcone schody, ciemne, ponure - tam można się schować, uciec przed niechcianymi spojrzeniami. Wszystko zgrabnie istniejące w niczym niezakłóconej harmonii, skąpane w dźwiękach muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz