niedziela, 27 września 2009

mój czas zużyty

Wieczór wczorajszy - udany. Goście moi kontra Pauliny, dwa światy ściśle nakładające się na siebie mimowolnie i bez zabiegów temu służących. Mimo wszystko - wieczór udany, spokojny, wesoły. Pozytywne nastawienie do świata wypełnia cały pokój, wylewa się z niego i chyba przyciąga słuchaczy... Gości ostatnio miewamy często, wizyty są przyjemne, przebrzmiewające śmiechem i rozmową na szereg różnorodnych tematów nas interesujących. Życie staje się ciekawe i tętniące zdarzeniami, ludźmi, zabawą, rozmową. Akademik odżywa, napływają studenci z różnych stron świata, wieczorami na korytarzach odbywają się imprezy, mija się ludzi na schodach. Nadchodzi październik z całą paletą swych barw i kolorów...

A dziś? Pobudka 6.30, uczelnia, trzy wykłady i dom. Wieczorem film z Damianem, a za chwilę będzie tu Hania. Czas dla siebie? Ograniczony do koniecznego minimum. Wrażenia z wykładów? Niestety dziś nic ciekawego... Pani profesor o radykalnych poglądach szerząca nieaktualną wiedzę dotyczącą "współczesnej" rzeczywistości. Na domiar złego powiązana z moim życiem bolesnymi wspomnieniami ubiegłego roku, które kiedyś wydawały się cudowne. Następnie "Prawo karne i penitencjarne", które okazało się równie nudne jak "Socjologia resocjalizacyjna". Czy głoszę herezję? Możliwe. To jednak w skrócie opisane wrażenia z moich dzisiejszych zajęć. Pamiętać należy, że oceny zawsze są subiektywne i nie należy ich przyjmować bezkrytycznie. A nuż znajdzie się osoba - młoda, inteligentna, łaknąca wiedzy, zainteresowana właśnie tą tematyką zajęć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz