piątek, 11 września 2009


Cudowna, upajająca, nieprzespana noc. Egzamin niezdany więc nadal chodzę pieszo - szczegóły pominę ze względu na bezbarwność i nudę, jaką mogłyby tu wprowadzić. Przyznać jednak muszę, iż było jej tu sporo w ciągu chylących się ku upadkowi wakacji. Monotematyczność, emocjonalne wynurzenia i skrajne nastroje - wiele smutku, złości, żalu, rozczarowania i łez.

Wakacje mimo wszystko ciekawe - temat przewodni: mój pierwszy w życiu romans. Teraz czekam na kolejne przygody - na to, co czas podaruje mi w prezencie. Dziś spokojnie, cicho, nastrojowo. Siedzimy i słuchamy muzyki. Decyzja zapadła 00.02 - rano DOM - nareszcie. Żywię nieśmiałą nadzieję, że ucieszą się z mojego przyjazdu.

Mam prezent dla mojego Adaśka - w zamian za wymarzony, upragniony i z niecierpliwością wyczekiwany tatuaż - kupiłam bratu sprzęt sportowy, potocznie zwany łyżworolkami. Radość powinna być ogromna, natychmiastowa, wszechogarniająca - przynajmniej ze strony brata mego ukochanego. Niestety obawiam się o reakcję rodziców, ze szczególnym uwzględnieniem mamy. Jedna z rozmów przeprowadzonych za pomocą urządzenia bezprzewodowego dotyczyła treści moralizujących, mających na celu objaśnienie mi za pomocą persfazji werbajnej bezpodstawność dokonania takiego własnie zakupu :)

A teraz własnie kończe - przynajmniej na jakiś czas.

Dobranoc.

A może dzień dobry!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz