wtorek, 15 marca 2011

"w samotności pragnę samotności" part 1

Dzień chyli się ku upadkowi, a słońce znużone ukryło się za horyzontem. Czekam niecierpliwie nocy w której mroku będę mogła się schować, żyć sama z sobą i zaspokoić moją ciekawość... Eh, te sentymenty - a właściwie naiwność i chęć sprawdzenia: kłamał, czy nie kłamał? Obstawiam drugą ewentualność, brak mi wiary w ludzi.

Podjęłam decyzję - ostatecznie i nieodwołalnie: wyjeżdżam z kraju. Potrzebuję odetchnąć nie-polskim powietrzem, zasłuchać się w dźwięki nieznanej mi mowy i dostrzec coś w świecie, czego nie znałam. Zostaje tydzień na przygotowanie: spakować walizki, opuścić mieszkanie, uczelnia i bliscy. W domu nie mówiłam, nie wspominałam o planach, które po głowie krążą od dłuższego czasu. Boję się rozmowy, która miłą nie będzie - rozczarowanie, złość, pretensje? Od miesiąca nie byłam w domu, jakoś nie spieszno mi do rodzicieli. Kocham ich bardzo, ale... i na tym skończę wypowiedź.

Rozwiązałam dziś umowę o pracę, właściwie zlecenie. Ot tak, bez problemu, bez porozumienia z szefem. Czasem jednak wszystko jest możliwe, czasem pojawia się niewypowiedziany uśmiech, który zmusza przechodniów do uwagi. Zazdroszczą, wszyscy mi zazdroszczą. Jakby jeszcze było czego... Cieszę się z wyjazdu - równie mocno, jak się go boję. Brak mi pewności, czy będę tam mile widziana, czy w ogóle warto jechać. Ciesze się, że rzucam wszystko - może uda się zacząć od nowa.

____________________________________________________


Wieczór skończony - babskie gadanie, wspominki przeszłości, opowiastki wyśnione skropione śmiechem. Sen nadchodzi, niepostrzeżenie opadł na mym obliczu, majaki senne już mi się marzą - może dziś coś zapamiętam.

____________________________________________________


Ciekawe, wieczór trwa - nieprzerwanie. Bartek mnie zaskoczył: Wyjeżdżasz? Tak ci nie pozwolę... Napijmy się!
Pół litra wódki, żołądkowa gorzka, nienawidzę - wypiłam. Wiem już dlaczego z nim mieszkam - jest mój. Człowiek, którego rozumiem - ten, który nie rozumiejąc mnie - rozumie, stara się pojąć. Czas zatacza kręgi... Mówiłam: "w samotności pragnę samotności" - on, który mi to przytacza. Powtarza moje słowa, które ode mnie usłyszał. Zatraca się nad ich prostotą, szukając nieistniejącego sensu. Mówiłam: gimnazjum, liceum? Nie pamiętam... Niewiele pamietam... Kacper pytał o moje motto w życiu - nie wiedziałam. Teraz już wiem, nie pamiętałam... Czasem się za to nienawidzę.

I żebym nie zapomniała Dlaczego o nim właśnie piszę...






Miałam jeszcze tyle do powiedzenia... Myślę, że na dzisiaj już dość. Dobranoc, czas przyłożyć głowę do poduszki. I niech się przyśnią sny nieprzyśnione - te, które prowokują uśmiech na zaspanej twarzy.

3 komentarze:

  1. Lubię bardzo tę piosenkę :)
    Przywieź mi pocztówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyślę i to taką kolorową!

    Ps. Proszę o wejściówkę do Ciebie, z góry dziękuję!

    Ps. W profilu znajdziesz mój adres :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo, super:D
    Już ślę :)

    OdpowiedzUsuń