czwartek, 30 lipca 2009

Nic ciekawego dnia dzisiejszego do napisania nie mam...

I co ja mam tu niby pisac? Chyba popadam w alkoholizm... (to żart tylko) A na poważnie? Moje myśli skupione są tylko na jednym temacie, na przedmiocie mojego pożądania - i mam już tego dośc.

Nie potrafię myślec o niczym innym, jak tylko o Nim, i tylko o Nim piszę - a przecież mam tyle ciekawych rzeczy do opowiedzenia. Tęsknię za moją Marlenką i za domem. Przede wszystkim tęsknię za cisza - i mimo, że jestem teraz sama - w moim wnętrzu trwa wichura, która niszczy wszystkie myśli, uczucia, wrażenia. Ponownie się pogubiłam.

Pomówmy może o depresji. Czy można się z niej wyleczyc? Czy może raczej to jest stan ducha w którym trwa się nieustannie z chwilowymi okresami remisji?

Depresja (choroba afektywna jednobiegunowa) – zaburzenie psychiczne z grupy chorób afektywnych charakteryzujące się objawami, które można następująco pogrupować:

  • objawy emocjonalne: obniżony nastrój – smutek i towarzyszący mu często lęk, płacz, utrata radości życia (począwszy od utraty zainteresowań, skończywszy na zaniedbywaniu potrzeb biologicznych); czasem dysforia (zniecierpliwienie, drażliwość);
  • objawy poznawcze: negatywny obraz siebie, obniżona samoocena, samooskarżenia, samookaleczenie, pesymizm i rezygnacja, a w skrajnych wypadkach mogą pojawić się także urojenia depresyjne (zob. Zespół Cotarda);
  • objawy motywacyjne: problemy z mobilizacją do wszelkiego działania, które może przyjąć wręcz formę spowolnienia psychoruchowego; trudności z podejmowaniem decyzji;
  • objawy somatyczne: zaburzenie rytmów dobowych (m.in. zaburzenia rytmu snu i czuwania), utrata apetytu (ale możliwy jest również wzmożony apetyt), osłabienie i zmęczenie, utrata zainteresowania seksem, czasem skargi na bóle i złe samopoczucie fizyczne;
  • myśli samobójcze.
W moim przypadku wszystko sie zgadza. A żeby nie było to, aż tak naciągane - rzeczywiście kilka lat temu zdiagnozowano u mnie depresję. Teoretycznie poddałam sie leczeniu psychiatrycznemu - jakas tam terapia ble ble - bez ingerencji farmakologicznej, ze względu na mój wiek. Zrezygnowałam po pierwszym spotkaniu. Bo niby czemu jakaś niedouczona psycholoszka ma mi mówic które objawy są niepokojące, a które nie. Właściwie to kazała mi coś tam sobie przemyślec i zrobic jakąś listę - nie pamiętam dokładnie o co jej chodziło.

A tak swoja drogą - NIENAWIDZĘ PSYCHOLOSZEK - głupie kurwy, które wpierdalają się w moje życię. Czy mogę się teraz rozpłakac? Bardziej pomogłoby mi rozpie***lenie czegoś, co mam pod ręką... Przepraszam, że jestem wulgarna. Czy wspominałam, że Milena to psycholoszka pracująca w ZK od czterech miesięcy? I oczywiście miałam okazję ja poznac - jakie to było urocze, a jakie zabawne....

Chyba dziś odrobinę przeginam z tymi moimi opisami - poniosło mnie odrobinę.... Ale jeśli mogę sobie pozwolic na jeszcze jeden. Wiem, że nie należę do najpiękniejszych, najurodziwszych i najponętniejszych ninf chodzących po tym podłym świecie - ale brzydka też podobno nie jestem. Milena? Jak dla mnie? Jedna z mniej pociągających dziewcząt jakie widziałam. I moim że zapewne zazdrośc, zawiśc i pycha dyktują mi takie słowa - to jednak wolałabym, aby On sypiał z pannami, od których nie można oderwac wzroku. To byłoby wytłumaczeniem, argumentem na moją niekorzyśc. Gdyby były ode mnie ładniejsze, zgrabniejsze, chocby seksowne... Basia - owszem - ta dziewczyna ma coś w sobie, coś, co może przyciągac mężczyzn. Ale Milena? Szara niepozorna myszka z tłustymi włosami, wystającymi boczkami i twarzą bez wyrazu. Faktycznie dziewczyna skączyła psychologię - zapewne jest inteligentna. Ale ja przecież też studiuję - a nie skączyłam jeszcze nic tylko dlatego, że mam 20 lat.

Koniec - już nie będę zła, wylgarna i nietaktowna. Postaram się przynajmniej... Kilka zdań jeszte tylko podsumowujących. Nienawidzę tego świata - za to, jaki jest okrutny! Nienawidzę siebie - za to, jaka jestem beznadziejna! Nienawidzę Jego - za to, że nie umiem przesatc Go kochac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz